Dzisiaj podam jeszcze jedną, kolejną, „porcję” informacji o sprawie, której: nie ma i nie było(❗❗🤬) pana Luca Morisi zaczerpniętą z włoskich mediów Panorama.
Facebook Matteo Salvini |
Zobaczmy, jak zniszczono niewinnego człowieka wraz z jego reputacją wyłącznie, by zaszkodzić przeciwnikowi politycznemu – senatorowi Matteo Salvini i LEGI, której jest sekretarzem.
Serdecznie zapraszam do lektury❗
Andrea Soglio – włoski dziennikarz, prezenter telewizyjny TG5 i TG7, redaktor naczelny Panoramy.
8.10.2021
Archiwizacja dla Morisi, ofiary prawdziwej bestii
Jak wszyscy wiedzieli od początku, śledztwo w sprawie menadżera społecznościowego Salvini zakończy się archiwizacją. Ale ważne było, żeby wylać trochę błota.
Archiwizacja. Minęło 11 dni od pierwszych niedyskrecji, z jakimi prasa poinformowała kraj o śledztwie, w sprawie Luca Morisi menadżera społecznościowego Matteo Salvini, dla wielu „wynalazcy Bestii” (jako machiny społecznej lidera LEGI). Zostało zdefiniowane i do dziś te same gazety mówią nam, że wszystko skończy się na „nic”. Archiwizacja.
Krótko mówiąc, Morisi, który 11 dni temu został faktycznie oskarżonym o bycie handlarzem narkotyków (oczywiście wystarczyło dodać tylko słowo „domniemany”, by ratować jego sumienie), który (warunkowo) dostarczałby narkotyk gwałtu innym ludziom jest całkowicie niewinny. Narkotyk został przywieziony przez innych.
W międzyczasie jednak błoto, delikatnie mówiąc zostało co najmniej rozlane. Morisi musiał zrezygnować ze swojej pracy, aby uniknąć sytuacji, w której szlam uderzyłby samego Salvini; to miły gest, zupełnie bezużyteczny, biorąc pod uwagę, że celem było, chodziło o uderzenie w LEGĘ i jej przywódcy na kilka dni przed wyborami administracyjnymi. Idealne wyczucie czasu, wynik osiągnięty.
Na portalach społecznościowych znajdziesz dziesiątki, setki rozbawionych komentarzy na ten temat.
Również dlatego, że w ciągu tych 11 dni to bezużyteczne śledztwo, o których wszyscy od początku wiedzieli, że jest „martwe” z kryminalnego punktu widzenia, było przydatne, aby przekazać nam szczegóły życia Morisi-ego, które nie miały nic wspólnego z rzekomym handlem narkotykami.
Potem odkryliśmy, że Morisi, jest homoseksualistą, nawet szczegóły jego erotycznych popędów, ulubione pozycje, pogawędki. Wspaniałą rzeczą jest to, że wszystko było przedmiotem kpin i radości setek osób w mediach społecznościowych. „Myślisz, że asystent Salviniego jest gejem i chodzi z kilkoma rumuńskimi chłopcami... Nemezis...”, czytamy wszędzie. Ludzie, którzy następnie domagali się Del Zena przeciwko przemocy, w tym przemocy werbalnej, ze względu na płeć i seksualność. Zwykli hipokryci.
Morisi jest niewinny, ale jest zrujnowany, a nawet „zniesmaczony” (wybaczcie nam to określenie, ale tak właśnie jest).
Ale ktoś, świadomy jego całkowitej dziwności i chwiejności śledztwa, nadal wolał opowiadać, przesiewać, ujawniać. Czy wszystko jest zgodne z prawem? W porządku?
Od pewnego czasu relacje między prasą (jedna część) a sądownictwem (druga część) dają takie wydarzenia jak to. Spośród osób będących celem ataku, których życie prywatne zostało uderzone w twarz, bardzo prywatnie, wiedząc, że niektóre szczegóły nie miały znaczenia kryminalnego i że dochodzenia często kończyły się śmiercią jeszcze przed ich rozpoczęciem.
Ale calem nie była sprawiedliwość, znajdź dilera narkotyków (jeśli chcesz ich znaleźć, po prostu wybierz się na wycieczkę na przykład przed Dworzec Główny w Mediolanie. Znajdziesz ich dziesiątki), uratuj kogoś, odkryj jakąś zbrodnię. Nie. Celem było zrujnowanie człowieka, a co za tym idzie jego najbliższych kontaktów, zwłaszcza jeśli są to liderzy mało lubianych partii.
Czas położyć temu kres, ale doskonale wiemy, że Luca Morisi nie był pierwszym i nie będzie ostatnim.
P.S.
Nie trzeba dodawać, że życie Morissi'ego jest zrujnowane na zawsze. Kto to zwróci?
I fragment tekstu z jeszcze jednej gazety (https://www.gay.it/)
Komentarze
Prześlij komentarz