Dzisiaj wieczorem
w jednym z programów stacji TVN 24 gościł p. Ryszard Petru. Poseł m.in. krytycznie
wypowiadał się o polskich sądach. W skrócie podsumowując stwierdził, że będą
upolitycznione a wydawane przez nich wyroki zgodne z linią wskazywaną przez
PiS.
Tylko, że ja w
tym momencie zadam pytanie: czy dotychczas sędziowie byli tacy „cacy”?
Apolityczni, praworządni, sprawiedliwi, niezawiśli? Cóż – oczywiście nie oceniam
jednoznacznie wszystkich wykonawców tego zawodu, ale nie stwierdziłabym, że są
na samej górze zaufania społeczeństwa. Również nie dałabym sobie odciąć za nich
przysłowiowej ręki ani pójść w ogień. Nie raz i nie dwa słyszymy nagłaśniane w
mediach sprawy o ludziach odsiadujących niesłusznie wieloletnie wyroki więzienia
lub skrzywdzonych w inny sposób. O uczciwości sędziów mogę zaświadczyć, także bardzo
bliskimi mi przykładami. Pierwszym niech będzie wielokrotnie wspominana przeze
mnie sprawa zamordowanej brutalnie siedemnastoletniej dziewczyny ze Szczucina,
która dopiero teraz po 20 latach zostanie wreszcie rozwiązana. Mogła wcześniej,
lecz niestety nie pozwoliły na to układy towarzyskie i rodzinne (bo, jakże by
inne?!), gdy śledztwo dobiegało końca odebrano je prowadzącym. Przez lata
panowała tzw. zmowa milczenia, choć wszyscy doskonale znają sprawców, ginęły z
policji dowody itd. Dziś w więzieniach przebywa 17 osób – w tym 14
funkcjonariuszy policji (w tym byli komendanci posterunków, jeden powiatowy). Czekam
też na kolejnych, bo naiwną nie jestem i wiem, że są w nią również zamieszani. Ciekawostki:
spokrewnieni z pewnymi osadzonymi są tarnowscy sędziowie (tak słyszałam w
mediach), a nazwisko głównego podejrzanego o morderstwo nie stanowi przypadku.
Jest związane z nieżyjącym mężem do niedawna jednej z naszych najważniejszych polityków.
Zresztą osoba ta mówiła o tym sama w wywiadzie dla jednej z austriackich gazet,
z której w wyniku ekstradycji została przewieziony do Polski.
Drugim
przykładem niech będzie sytuacja po powodzi w 2009 roku. Jak w każdym mieście,
także i tutaj, opieka społeczna zajmuje się pomocą osobom potrzebującym. Tak
też było i w tym przypadku. Niezbędne rzeczy (a przynajmniej jakąś ich część)
przekazywano poszkodowanym, jak również ludziom zawsze z tej instytucji
korzystającym. Kuriozalne w tym przypadku było jednak to, że jakiś czas później
funkcjonariusze policji odwiedzali osoby-powodzian prosząc ich, aby sprawdzili
dokumenty, czy rzeczywiście otrzymali to, co było tam wymienione.
Niestety tak
naprawdę sprawa po dziś dzień nie została wyjaśniona. Z tego, co można było
usłyszeć to na owych kartkach mieli wypisane rzeczy, których nie dostali. Mówi
się też, że na listach były podrobiane podpisy. Ponadto dąbrowska prokuratura
przekazała sprawę do Tarnowa, a ten umorzył postępowanie uzasadniając decyzję małą
szkodliwością czynu.
Tak, więc
zapytam w tym momencie p. R. Petru: skoro mamy mieć upolitycznione sądy to, jak
nazwać miniony okres, w którym działy się rzeczy, o których napisałam???
Komentarze
Prześlij komentarz