Kolejne pożegnanie


Dzisiejszy ranek powitał mnie informacją o śmierci kolejnego uczestnika światowej sceny politycznej. Tym razem swe życie po ciężkiej chorobie na ziemskim globie zakończył senator Stanów Zjednoczonych John McCain. Nie będę przytaczać całej biografii tego polityka, bo Ci, którzy nie wiedzą o kim piszę wystarczy, że wpiszą jego imię i nazwisko w Wikipedii. Nie mam też najmniejszego zamiaru wypowiadać się w kwestii wojny w Wietnamie oraz późniejszego życia politycznego senatora, a zarazem dwukrotnego kandydata na prezydenta. Mam na te tematy swoje zdanie, uważam że każdy powinien je posiadać, a post dotyczy czegoś innego. 

Powiem tylko, że John McCain był uczestnikiem wojny w Wietnamie. Jego samolot został zestrzelony w październiku 1967 r., a  on sam trafił do więzienia Hoa Lo ironicznie zwanego "Hanoi Hilton", gdzie poza imieniem, nazwiskiem i stopniem wojskowym nie ujawnił żadnej informacji. Wietnamczycy początkowo odmówili mu pomocy medycznej ciężko bijąc podczas przesłuchań. Dopiero gdy odkryli, że jest synem amerykańskiego admirała wysłali do szpitala oraz został przewieziony do obozu dla jeńców wojennych. Przebywał w celi z dwoma innymi Amerykanami, a od marca 1968 r. przez dwa lata więziono go w izolatce poddając brutalnym torturom. W tym samym roku otrzymał możliwość zwolnienia - odmówił jednak uprzywilejowanego traktowania, ponieważ nie było zgody na podobne ustępstwo wobec innych amerykańskich żołnierzy. Wolność odzyskał w marcu 1973 r.

W tym momencie zadam pytanie: ilu z nas w obliczu więzienia i tortur postąpiłoby w taki właśnie sposób? Ilu z nas – osób przed, którymi dopiero całe życie? Myślę, że warto się nad tym zastanowić, bo łatwo powiedzieć „ja bym zrobił to samo” - gorzej, gdyby trzeba było dokonać właśnie tego wyboru.  

Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi