Wczoraj przeczytałam,
że papież Franciszek wprowadził zmianę dotyczącą kary śmierci do Katechizmu
Kościoła Katolickiego. Jak uzasadnił „jest ona niedopuszczalna stanowiąc zamach
na nienaruszalność i godność osoby ludzkiej”.
Komentując tą decyzją
metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz stwierdził, że papież Franciszek
robi kolejny konsekwentny krok uściślając nauczanie Kościoła zawarte
w Katechizmie. Dodał, także: „Przywołuje papież Franciszek jako argument
ten, który wcześniej był powtarzany przez Jana Pawła II, że dzisiaj
zorganizowane społeczeństwo ma możliwość zabezpieczenia się przed człowiekiem
zabójcą w sposób skuteczny poprzez więzienie, poprzez dożywocie, czy też
poprzez całkowite wyizolowanie. Więc nie ma potrzeby stosowania kary
śmierci" oraz, że papież Franciszek przywołuje również argument
antropologiczny i teologiczny o godności człowieka, której „nie
pozbawia nawet największy grzech i największa zbrodnia (…) A
w związku z tym nie ma żadnego powodu, żeby kara śmierci była
w tej sytuacji usprawiedliwiona. Stąd też papież jednoznacznie wprowadza
do Katechizmu stanowisko nauczania Kościoła". Zaznaczył, także, że Jorge Mario Bergoglio nawołuje
przy tej okazji wszystkie miejsca świata i wszystkie kraje, gdzie kara
śmierci jest stosowana, by szybko szły w kierunku takim, że godność
człowieka jest szanowana.
Moje zdanie w
tej kwestii jest niezmienne od lat: jestem przeciwna karze śmierci, jednak nie przez
wzgląd religijny. Po prostu uważam, że są o wiele gorsze rzeczy niż pozbawienie
kogoś życia. Nie jestem sadystą, ale od razu mogę je wymienić tylko, że
niestety mamy do czynienia z tą tzw. poprawnością polityczną, liberalnymi politykami
i wszelkiego rodzaju organizacjami broniącymi czegoś nazwanego „prawami
człowieka”. Niestety takie mamy czasy, że w sporej części świata więcej mają ich
wszelkiego rodzaju przestępcy niż ich ofiary.
Dodam, że dla
pewnych osób kara śmierci jest też czymś wspaniałym, do czego sami dążą
wierząc, że dzięki temu będą szczęśliwi i wynagrodzeni po śmierci. Co do
więzienia gorsze dla mnie byłoby wiedzieć, że np. przez lata (albo do śmierci)
będę przebywać w więzieniu, ale takim prawdziwym, nie z wszelkimi
udogodnieniami i o niebo lepszymi warunkami niż wiele uczciwych rodzin. Będę
tam siedzieć sama, jak przysłowiowy palec i najwyżej raz w roku spotkam się z
kimś bliskim. To byłaby dla mnie kara, a nie chwilę pomęczyć się i koniec. Amen
po mojej karze.
Komentarze
Prześlij komentarz