Sen o dżentelmenach z CBA

 Nie jest to złośliwość z mojej strony i od razu zaznaczam, że nie rzucam oskarżeń w nikogo, ale miałam dziwny sen…

 Śniło mi się, że dżentelmeni z CBA wpadli z kurtuazyjną wizytą do siedzib wszystkich firm związanych z Polsatem Cyfrowym. Tak z nudów przy filiżance kawy sprawdzali po kolei wszystkie pomieszczenia i dokumenty. Robili to bardzo skrupulatnie: strona po stronie, a przy okazji zabezpieczali komputery i twarde dyski. Zresztą w tym samym czasie ich koledzy odwiedzali też domy osób mających jakąkolwiek więź ze wspomnianymi biznesami. Akurat mieli wolny czas, a nie lubiąc go tracić chcieli poznać nowych ludzi i trochę pozwiedzać.

 Ot, taki miałam dziwny, a zarazem ciekawy sen.

 Jednak abstrahując od tego, co powyżej napisałam mam wiele, bardzo wiele – używając nadających się do publikacji słów – zastrzeżeń do Polsatu Cyfrowego. Zresztą nie tylko ja.
 PC już nie jednokrotnie wykazał się całkowitym brakiem szacunku wobec swoich odbiorców: łamanie umów, blokowanie kanałów, utrudnianie emisji ich nadawania. Sytuacja jaka zaistniała podczas ubiegłorocznego Euro była wręcz kuriozalna. Z oferty usunięto niemieckie ZDF i Das Erste. Było to ewidentnym złamaniem umowy z abonentami, którzy podpisując stosowne dokumenty wiedzieli, że mają je w swoich pakietach! Przez fakt, że mniejsza liczba osób niż zakładano wykupiła możliwość oglądania transmisji z rozgrywek (a tym samym na konta pewnych osób wpłynęło mniej pieniążków niż się spodziewano) złamano ją blokując niemieckie stacje.
 Do powyższych zarzutów mogę, także dodać, że konsultanci z biura obsługi klienta rozmawiając z ludźmi przez telefon okłamują ich i wprowadzają w błąd, co akurat znam z autopsji. O tym, że nie jestem odosobniona w takiej opinii można się przekonać wchodząc na wiele dotyczących tego tematu for internetowych, gdzie  podobnych (a nawet „treściwszych”) wypowiedzi można znaleźć multum.
 Z Polsatem Cyfrowym związana jestem od ponad 10 lat (z Plusem jakieś 17). W ubiegłym roku pomimo, że regularnie płacę abonament po raz kolejny zablokowano mi pewne kanały. Oczywiście zadzwoniłam ze skargą. Podczas rozmowy mój rozmówca powiedział mi, że niedługo kończy mi się umowa (co faktycznie było prawdą) i jest dla mnie przygotowana propozycja: dostanę kilka nowych programów oraz przez pół roku będę płacić niższy abonament. Stwierdziłam, że się zastanowię i poinformuję w późniejszym terminie w biurze Polsatu w moim mieście. Ten pan odpowiedział, że wspomniana promocja jest aktualna tylko przez telefon i może się zdarzyć, że w punkcie usłyszę inną, być może gorszą. W tym momencie przedstawiłam swoją sytuację – mam Smartdom i zapytałam czy to nie koliduje? Upewniałam się trzykrotnie. Za każdym razem słyszałam odpowiedź, że absolutnie NIE!
 Jakież było moje zaskoczenie, gdy kilka dni później otrzymałam rachunek za telefon i Internet prawie trzykrotnie wyższy niż płaciłam i wg umowy miało tak być do czasu jej wygaśnięcia! Od razu udałam się do biura Plusa, aby wyjaśnić sytuację. Usłyszałam, że to ja zerwałam umowę podpisując nową na telewizję i wszystko wcześniejsze ulega wygaśnięciu! Zbulwersowana streściłam rozmowę telefoniczną z konsultantem i od razu wystosowałam skargę.
 O moim przypadku mogłabym napisać jeszcze wiele, sprawa ciągnęła się kilka tygodni. Na szczęście wygrałam, jednak kosztowało mnie to wiele nerwów, zachodu i pieniędzy za kolejne rozmowy telefoniczne z Polsatem.
 Najpierw otrzymałam wiadomość, że moja skarga zostanie rozpatrzona, po czym za kilka dni drugą, że sprawę rozstrzygnięto na moją korzyść i mam zapłacić tyle ile poinformowano mnie podczas wspomnianej rozmowy telefonicznej. Tylko, że mailem ponownie przesłano mi fakturę na kwotę wcześniejszą: prawie trzykrotnie wyższą. Kolejne: telefony, maile i wizyty w punktach Polsatu i Plusa.
 Tym, co zbulwersowało mnie najbardziej była usłyszana w tym czasie informacja, że pan, z którym rozmawiałam podczas pierwszej rozmowy nie musiał wiedzieć wszystkiego o przepisach, co z czym koliduje, a co nie!
Do cholery jasnej pytam się: kto – ja i inni abonenci mamy wiedzieć lepiej niż pracownicy stacji odpowiedzialni za współpracę z klientami?!?!?!?! Prawda jest taka, że to my im robimy łaskę należąc do firmy, w której pracują. Dzięki nam (i pieniądzom z naszych abonamentów) mają pracę, a ich właściciele zajmują wysokie pozycje w rankingach finansowych i biznesowych. Skoro osoby te nie mają odpowiednich informacji, jak też nie muszą ich posiadać to po jakiego diabła tam w ogóle są?!?!??!?! Za co jest im płacone?!?!?! Ja takiego pracownika od razu wezwałabym na przysłowiowy dywanik i niech by się cieszył, że zwolnienie jest za porozumieniem stron, a nie dyscyplinarne za wprowadzanie klientów w błąd, a tym samym działaniem na niekorzyść firmy poprzez wyrabianie jej u klientów (w tym też tych potencjalnych) fatalnej opinii. No chyba, że z góry mają nakazane, że muszą wprowadzać abonentów w błąd tak, aby więcej na tym mogli zarobić na tym właściciele?… Zaznaczam, że to jest moje przypuszczenia, a zarazem pytanie.
 Niestety po wspomnianych kłopotach ze stacją te się nie skończyły. W dalszym ciągu wyłączany jest mi sygnał różnych kanałów, dzieje się tak o różnych porach pomimo wielu telefonów w tej sprawie, że taka wygląda moja sytuacja odbioru telewizji.

 Mnie jako osoby związanej z firmą, na której ciążą tego typu zarzuty byłoby zwyczajnie, po ludzku wstyd, że moje nazwisko jest związane z czymś takim. Byłoby to dla mnie ubliżeniem i policzkiem.

Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi