Zamach w białych rękawiczkach


Mimo, iż wiedziałam, że dzisiaj tak się stanie w tym momencie nie wiem, czy mam płakać, czy śmiać się❓ Jeśli to drugie to chyba wyłącznie z goryczą. Pierwsze natomiast ze złości i smutku, iż na naszych oczach miało miejsce coś takiego. Obrzydliwy i żałosny spektakl, ile niektórzy są w stanie poświecić dla chwili w glorii sławy.

Jeśli, oczywiście czasowe zajmowanie pewnego stanowiska można tym nazwać.

Tylko, co jest tak naprawdę ważniejsze: to powyższe, czy szacunek, sympatia i poważanie u ludzi❓







Następny dowód potwierdzający, że głos społeczeństwa nie ma najmniejszego znaczenia, a głośne obwieszczenie, iż to ludzie są największą władzą stanowi iluzję, pusty slogan i piękne słówko mające pomóc przy urnach.

Właśnie jesteśmy świadkami, jak można stwierdzić swego rodzaju bezkrwawego (Bogu dzięki❗) zamachu stanu, jakby to ładnie powiedzieć dokonanego przez eleganckich panów w białych rękawiczkach przy udziale przywódców innych państw oraz pod auspicjami Brukseli. Tej praworządnej, broniącej praw człowieka, demokracji, wolności obywateli, uczulonej na wszelkie zło i niesprawiedliwość.

Nie chcę się powtarzać i pisać tego samego, więc odeślę do poprzednich tekstów – chociażby Gorzki smak tiramisu... .

Sorry, ale w tym momencie nie wiem, co mogę powiedzieć innego, gdyż cisnące się na moje usta słowa w żadnym razie nie nadają się do publikacji. Jakiejkolwiek.

Po raz kolejny mogliśmy w zasadzie całkiem z bliska zaobserwować hipokryzję i obłudę uważających się za „elity” i najświetlejsze umysły polityki – przynajmniej Europy.

Właśnie stało się faktem, że Włoską Republikę poprowadzi rząd tzw. Conte bis, gdyż to były premier będzie obecnym, tylko w innym układzie partyjnym. Giuseppe Conte po wczorajszym w Izbie Deputowanych (niższej) dziś uzyskał wotum zaufania w Senacie. Stało się to przy okrzykach „zdrajca”, „bez honoru”, „hańba” itp. Cóż, jakoś mnie to słowa te nie dziwią...

Komu na drodze stał Matteo Salvini z prowadzoną przez niego polityką: po pierwsze Włochy i Włosi❓

Cóż w wielkim skrócie można powiedzieć: duetowi pragnącemu za wszelką cenę odgrywać kluczową, najważniejszą rolę na scenie Unii Europejskiej, a może i poza jej granicami. O kim mówię? Kanclerz Niemiec Angeli Merkel oraz prezydentowi (jeszcze?) Francji Emmanuelowi Macronowi.

Nadmienię, że mówiąc o obu panach (gentelmanach❓) spotkają się już oni za kilka dni - 18 września, kiedy gospodarz Pałacu Elizejskiego przybędzie z wizytą do Rzymu.  

Owa dwójka przede wszystkim nie może wybaczyć panu Salviniemu, iż z radosnym uśmiechem na twarzy i otwartymi ramionami nie chciał witać wszystkich przybywających na statkach organizacji pozarządowych jako imigranci. To jeden z „głównych grzechów” polityka.









W lutym tego roku w Davos niezobowiązująca rozmowa przy filiżance aromatycznej (zakładam i z ciekawości pytam, czy brazylijskiej❓) kawy pomiędzy byłym – i jak się dzisiaj stało – obecnym premierem Republiki Włoskiej. Giuseppe Conte i niemiecka kanclerz Angela Merkel przyjemnie, po przyjacielsku gawędzili. Podczas tej chwili wytchnienia na Światowym Forum Ekonomicznym Włoch doskonale zdaje raport swojej koleżance z Niemiec z tego, jak wygląda sytuacja na scenie politycznej Italii. Urocza rozmowa w języku angielskim kto się kogo boi, kto ma jakie notowania, przeżywa „trudne chwile”, a kto jest całkiem ”BE” i „niszczy” wszelkie nasze plany i zamierzenia. Pogawędka jest tak absorbująca, a do tego cholerny pech, bo na swoje nieszczęście „słodkie” słówka dwóch tak wielkiej rangi polityków zostają nagrane i rozmowa wyemitowana w telewizji.


Tylko, że ja dostrzegam jeszcze jedną osobę odpowiedzialną za to, co dzisiaj stało się w Italii. To nie kto inny, tylko Donald Tusk – przewodniczący Rady Europejskiej zwany prezydentem UE, który już na szczycie w Biarritz „namaścił” Giuseppe Conte na stanowisko premiera Włoskiej Republiki. Poniżej zamieszczam dowód, który jest nim przynajmniej dla mnie.










Dziś już wiemy, że nie chodziło wyłącznie o politykę międzynarodową, bo zakulisowe rozmowy miały miejsce, także w samych Włoszech. Do niedawna „wrogów”, czyli PD (Partia Demokratyczna) i Ruch 5 Gwiazd połączyła niechęć do pana Salviniego, chęć odsunięcia go z rządu. Zapewnienia sprzed kilkunastu miesięcy z kampanii wyborczej poszły w niepamięć, a przynajmniej postanowili zawrzeć „związek” bez miłości prezentując ją wyłącznie na pokaz.









Tylko nie wiem, jak będzie z odbiorcami, bo oglądając wczorajszą i dzisiejszą transmisję nie zauważyłam „wysokiej temperatury” uczuć, a np. twarz młodzieńca Luigi di Maio bardziej przypominała mi zagubionego chłopca, albo – i przepraszam tutaj z góry za porównanie i absolutnie nie chcę, żeby zostało to odebrane jako złośliwość z mojej strony – ale jak małego psiaka, hmmm.... yorka, który dostał w tyłek.







Pragnę, jednak zwrócić uwagę, że obserwując obecne wydarzenia w Italii mamy do czynienia z ciekawym paradoksem, gdyby to samo miało miejsce np. w Rosji, Białorusi, Wenezueli, Chinach czy w innym państwie będącym na tzw. cenzurowanym i podkreślonym czerwonym mazakiem zaraz wszelkie media i politycy – od lewa do prawa – grzmieliby, jak jeden „solidaryzując się” z owym społeczeństwem: zamach stanu, zamach na demokrację, konstytucję, łamanie praw człowieka itd. itp.

W tym przypadku ich nie usłyszymy, bo:

Włochy są członkiem UE, tej praworządnej broniącej prawa, demokracji i obywateli, gdzie pierwsze skrzypce pragną za wszelką cenę odgrywać niekoronowani: caryca Angela i król Emmanuel (Macron). Tylko, że na swoje nieszczęście „młodzieniec z Paryża”, jak choćby pokazał ostatni weekend, porządnym gospodarzem nawet w swoim kraju być nie potrafi. Do tego należy dodać, że samozwańczy „monarchowie” byli wściekli i przerażeni polityką prowadzoną przez wicepremiera ministra spraw wewnętrznych Salviniego odnoście wspomnianych przeze mnie powyżej: „po pierwsze Włochy i Włosi” i nie miał najmniejszego zamiaru poddać się dyktatowi Brukseli i chodzić na jej smyczy. Na niekorzyść pana Salviniego było, także to, że jego poglądy są konserwatywne i pozytywne nastawienie do obecnych polskich władz, czego Bruksela również nie mogła wybaczyć.

No cóż nie chcę snuć teorii spiskowych, bo szczerze mówiąc mam ich serdecznie dość, ale może i niektórym nie było po drodze, że zwalczał mafie odnosząc w tym spore sukcesy. Dodam, że przemycanie ludzi to, także proceder na potężną skalę.

O tym ostatnim odsyłam do postu z 4 września, gdzie piszę więcej: Szczerze obawiam się o życie Salviniego


P.S. Polecam przejrzeć w mediach społecznościowych filmiki z 9 września. Na wielu z nich można zobaczyć, jak służby porządkowe nie pozwalają ludziom uczestniczyć w pokojowej manifestacji w Rzymie. 
Przykre, że i tego prawa odmawia się społeczeństwu.  


zdj. Twitter: G. Conte, M. Salvini

Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi