80
lat temu...
Akty
agresji przeciwko drugiemu człowiekowi miały miejsce od zarania
dziejów, ale to, co rozpoczęło się 1 września 1939 r. trwając
nieprzerwanie przez 6 długich lat przysłoniło wszystko, co tamte
razem wzięte przyniosły z sobą. Tragizm wydarzeń związanych z
obsesyjną chęcią rządzenia Europą przez Hitlera spowodował
zanik granicy pomiędzy tym co: dobre, złe, moralne i etyczne.
Została zdeptana ludzka godność wynikająca z faktu, że każdy
człowiek ją posiada. Stawiała ludzi w szeregu ekstremalnych,
trudnych dziś dla nas sobie do wyobrażenia sytuacjach zadając
pytanie: kim jesteś: zbrodniarzem czy bohaterem?
Niemcy
zakładali całkowitą eksterminację narodu żydowskiego. Polacy,
Czesi, Słowacy i inne narodowości z naszej szerokości
geograficznej miały stać się niewolnikami III Rzeszy. W wielu
państwach wymordowano ich elity, a ludzie tracąc wszystkie swe
prawa i godność spotkali się z niespotykaną dotąd brutalnością
oraz obojętnością wobec cierpienia kreowanymi przez nazizm. Wojna
doprowadziła do zmian w psychice zarówno żołnierzy, jak i
cywilów.
II
wojna światowa była najtragiczniejszą w historii, a zarazem
najdroższą. Wzięło w niej udział 61 państw na 67 wtedy
istniejących i toczyła się na wszystkich kontynentach, w tym
skutej lodem Antarktydzie, a pod broń powołano łącznie około 110
mln żołnierzy. W największej mobilizacji najliczniejsze armie
liczyły: ZSRR - 12,5 mln, III Rzesza i Japonia - 10,2 mln, Wielka
Brytania - 5,1 mln, Francja i Chiny - 5 mln oraz Włochy - 3,7 mln.
Na
frontach świata śmierć poniosło ponad 22 mln osób. Dalsze, ponad
32 mln to cywile: ofiary terroru i ludobójstwa, głodu i epidemii.
Poległo: 20 mln Rosjan (ludność cywilna 7 mln), Chiny - 10 mln,
Jugosławia - 1,7 mln, 3 mln Żydów i Polska - 6 mln (850 tys.
żołnierzy). Straty Polskie były jednymi z największych zarówno,
jeśli chodzi o liczbę ludności, jak też państwo, bo zniszczeniu
uległo 40% majątku narodowego. Statystyki nigdy nie wyrażą jednak
strat moralnych i w kulturze duchowej. Jeśli chodzi o ludność
drugiej strony zginęło 7,3 mln Niemców (ludność cywilna to 3
mln), Japonia - 2,3 mln (więcej niż połowa to cywile) i Włochy -
1,1 mln. Tych, którzy zginęli 80% zamieszkiwało Europę.
Okaleczonych i zmuszonych do wyjazdu do III Rzeszy i przymusowej
pracy nie sposób policzyć.
Podczas
II wojny światowej została, także użyta po raz pierwszy przeciw
drugiemu człowiekowi broń atomowa. Nieznane wcześniej bomby
jądrowe zastosowały Stany Zjednoczone wobec Japonii. Pierwszą
zrzucono 6 sierpnia 1944 r. na Hiroszimę. Eksplodowała na wys.
565 m z siłą ok. 20 tysięcy kiloton trotylu. Po 1/10.000 sekundy
niebo przysłonił oślepiający biało-niebieski błysk. Kula
ogniowa w postaci grzyba osiągnęła średnicę 28 m, a temp. jej
wnętrza 55 mln stopni. Na ziemi było to 300 tys., by po sekundzie
spaść do 5 tys. przy jednoczesnym powiększeniu się atomowej
chmury do 55 m. średnicy i 15.250 m. wysokości. Była widziana z
odległości 580 km. Szalał ognisty huragan o prędkości fali
uderzeniowej 1.200 km/s. Wybuch całkowicie zniszczył zabudowania w
promieniu 4 tys.m. na obszarze 13 km². Zburzył 7 tys. budynków, a
55 tys. spłonęło. Ocalało ok. 13 tys. domów. Pęd powietrza
wznosił w górę tramwaje, a sieć wodociągowa rozpadała się na
kawałki. Zwęglone drewniane słupy znajdowały się w odległości
3.660 m., a oparzenia cieplne wywołane przez towarzyszący eksplozji
błysk stwierdzono u ludzi 3,2 km od epicentrum eksplozji. Zginęło
78 tys. osób, 14 tys. zaginęło, a 37 tys. zostało rannych.
Promienie radioaktywne powodowały natychmiastową śmierć. W ułamku
sekundy ludzie znajdujący się w odległości mniejszej niż 800 m
od ognistej kuli wyparowali, a kolejni ulegali spaleniu. Śladem po
wielu pozostał obrys sylwetki na betonowych ścianach. Pozostali
zmarli w wyniku ciężkich poparzeń oraz napromieniowania. Do 10
sierpnia 1945 r. liczba ofiar bomby wyniosła 120 tys. osób. W 1968
r. oszacowano, że w ciągu 5 lat po jej zrzuceniu zmarło 250 tys.
ludzi.
Druga
bomba atomowa wybuchła 9 sierpnia nad Nagasaki. Jej ofiarami stało
się: 74 tys. osób zabitych, a 90 tys. rannych.
II
wojna światowa zatarła, także niejednokrotnie granicę między
słowami: kat, a ofiara.
Tym,
co zawsze też będzie przypominać o najmroczniejszych latach
ludzkości są, także obozy koncentracyjne, miejsca męczeńskiej
śmierci setek tysięcy osób: mężczyzn, kobiet i dzieci. Panujące
w nich ekstremalne warunki powodowały zacieranie się granic
pomiędzy katem, a ofiarą. Najbardziej przerażające jest, że
brali w tym udział ludzie nauki, zwłaszcza lekarze. Wielu z tych,
którzy przeżyli koszmar obozów utraciło ludzkie cechy, zwątpili
w prawdę, zasady i w Boga. Tylko dla nielicznych sposobem przeżycia
stało się zdystansowanie do narzuconych warunków i uświadomienie
istnienia wartości, których należy bronić nawet za cenę własnego
życia.
Jednym
z takich miejsc był obóz Auschwitz-Birkenau. Mówi się o nim, że
jest największym cmentarzem świata. Ocenia się, że trafiło do
niego 1,3 mln. osób: 1 mln Żydów, 150 tys. Polaków, 23 tys. Romów
i ponad 30 tys. innych narodowości. Liczba zabitych sięgnęła
prawie 1,1 mln osób.
W
psychice ofiar wojny na zawsze pozostał ślad bolesnych wspomnień.
Wielu pamięć o tym, czego byli świadkami i obdarcie z godności
nie pozwoliło na powrót do normalności.
Po
1945 roku narodził się nowy świat. Nie mówiąc o ekonomii i
zrujnowanej globalnej gospodarce lata wojny pozostawiły trwałą
plamę na ludzkości.
Niestety
z przykrością należy stwierdzić, że doświadczenia z historii
niczego nas nie nauczyły, a słowo „człowiek” utraciło swe
zasadnicze znaczenie i powód do dumy.
zdj. www.interia.pl
Słowa,
na które czekałam
Dzisiaj
z okazji 80. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej główne
– i te największe – uroczystości odbyły się w Warszawie. Na
placu Piłsudskiego. Uczestniczyło w nich m.in. 40 delegacji
zagranicznych.
Powiem
szczerze – naprawdę z dużą niecierpliwością i równie
olbrzymią ciekawością - oczekiwałam słów, które wygłosi
prezydent Niemiec pan Frank-Walter Steinmeier.
Pozwolę
sobie zamieścić kilka fragmentów jego wystąpienia, które
rozpoczął od słów:
„Nie
ma nigdzie w Europie takiego miejsca, gdzie byłoby mi trudniej
powiedzieć i podnieść głos w moim niemieckim ojczystym języku.
Trudno mi jest wypowiadać się do was głośno".
A
dalej:
„W pokorze i z wdzięcznością dziękuje za zaproszenie na polskie
uroczystości. II wojna światowa była niemiecką zbrodnią.
Przed 80 laty moja ojczyzna, Niemcy, napadła na swoich sąsiadów.
To byli moi rodacy , którzy dokonali strasznej wojny, która
pochłonęła więcej niż 50 mln obywateli. W tej liczbie bardzo
wielu polskich obywateli".
"Ta
wojna była niemiecką zbrodnią. Historia tego miejsca pokazała, że
od pierwszego dnia wojny Niemcy wzięli Warszawę pod ostrzał, przez
wiele lat panoszyli się tutaj. Całe dzielnice miasta zostały
zrównane z ziemią, deportowano mieszkańców, mordowano mężczyzn,
kobiety i dzieci. Polska i jej kultura, jej miasta i ludzie, wszystko
to, co tu żyło, miało zostać zniszczone.”.
"Często
staramy się odnaleźć słowo, które mogłoby tę wojnę opisać.
Mówimy o niespotykanym cierpieniu, które przyniosły Niemcy
Europie"
„Nie
można obliczyć cierpienia, ale nieobliczalne cierpienie oznacza, że
jesteśmy przynajmniej wolni od tego, aby nie współczuć tym
ofiarom".
"im
dawniej była ta wojna, tym bardziej konieczne jest przypominanie o
niej".
"Wojna
się skończyła, kiedy przestajemy strzelać. Następstwa jej to
jest spadek dla wielu pokoleń i ten spadek jest bolesnym spadkiem.
My - Niemcy - bierzemy to na siebie i niesiemy to dalej".
„Jako
prezydent Republiki Federalnej wspólnie z Kanclerzem Federalnym
Niemiec zwracamy się do Polaków - nie zapomnimy o tym i będziemy
pamiętać o ranach, jakie odniosło polskie społeczeństwo,
cierpienie polskich rodzin, jak również podziwiamy odwagę do
powstania, do oporu"
dodając
w języku polskim:
"Nigdy
nie zapomnimy".
"Nic
nie może wymazać przeszłości, a słowa nie potrafią uleczyć
bólu, czyny nie potrafią odbudować tego, co stracone" "Stoję
przed wami boso, ale jestem przepełniony duchem pojednania, które
wy, Polacy, zafundowaliście nam"
Nawiązując
do miejsca, gdzie odbywały się uroczystości, iż to właśnie tu
stoi krzyż, pod którym polski papież Jan Paweł II wypowiedział
słowa:"niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej
ziemi"
powiedział:
"To
jest duch Polski, uwolnienia, który potrafił zniszczyć żelazną
kurtynę. To jest wasz duch pojednania, który nam, Niemcom,
przyniósł nowy początek. To jest wasz duch odnowy, który dziś
możemy kontynuować w zjednoczonej Europie. Ten duch powinien
rozszerzyć się na cały świat".
"Jako
niemiecki gość stoję tu przed wami boso" dodając: "Czuję
pojednanie (...) Jestem wdzięczny za waszą walkę o wolność i
chylę czoła nad cierpieniem ofiar".
"Proszę
o wybaczenie historycznej winy Niemiec, biorę na siebie za to pełną
odpowiedzialność (…) Razem znaleźliśmy wspólną drogę w
przyszłość, drogę dobrego sąsiedztwa, drogę współpracy i
zachowując regułę pokoju. To jest nasze przesłanie dla innych
ludzi (...) Popatrzcie na bohaterów, popatrzcie na ten niewymuszony
ruch ku wolności w Polsce, to jest wielki przykład dla wielu
dumnych narodów Europy, których przedstawiciele zgromadzili się tu
dzisiaj. Przyjrzyjmy się tutaj gościom z 40 krajów, których
przodkowie walczyli i cierpieli w tej wojnie i dzisiaj pokazują
wspólnie, że mamy ducha wspólnej przyszłości".
"Spójrzcie
też na to, że na tym placu, tego dnia niemiecki prezydent stoi
przed wami i wolno mu tutaj się wypowiadać - to pokazuje gojącą
się ranę, pojednanie. Pojednanie jest łaską, której nie mogliśmy
oczekiwać jako Niemcy, ale otrzymaliśmy ją w darze i dlatego
chcielibyśmy odpowiednio ponieść naszą odpowiedzialność (...)
"Zjednoczona Europa to jest ratująca idea, która wynika z
wielu stuleci wojen i nienawiści. To jest ta Europa, która widziała
największe zbrodnie ludzkości, a mimo to zaczęła od początku
szukać wspólnej drogi. Zjednoczona Europa opiera się na sile
humanizmu, wolności i prawie oraz bogactwie wszystkich kultur. To
projekt nadziei i myślę, że taka pozostanie (…) Ja wiem, że mój
kraj ma szczególną odpowiedzialność wobec Europy, ponieważ
Niemcy pomimo swej historii mogli też stworzyć nową siłę w
zjednoczonej Europie, stąd też nasza odpowiedzialność, żeby
uczynić więcej. Musimy więcej wnieść dla bezpieczeństwa Europy,
dla dobrobytu w Europie, musimy więcej słuchać, aby Europa
utrzymała się razem - taką odpowiedzialność chcemy przyjąć"
"Nasza odpowiedzialność oznacza także dla nas: nigdy więcej nacjonalizmu, nigdy więcej Niemcy nie mogą wzywać: 'Niemcy, Niemcy ponad wszystko'" (…) "Nigdy więcej żaden naród nie powinien stawiać się powyżej innych narodów, nie powinno się jednych ludzi uważać za lepszych, innych za gorszych. Nigdy nie powinniśmy stracić rozsądku, nigdy nie powinniśmy budzić w sobie nienawiści i atakować innych narodów".
zdj. www.interia.pl
Kilka
myśli
Kończąc
podzielę się krótką refleksją.
Po
pierwsze przebaczenie.
Uważam,
że przebaczenie jest w sercu i w umyśle (uczucia rodzą się w
mózgu). Jest to każdego indywidualna sprawa. I decyzja. Nikomu
narzucić jej nie wolno. Czy przebaczyć można wszystko? Jak wiele
przebaczyć w ogóle można?
Sorry,
ale ja na te pytanie odpowiedzi dać nie mogę, bo nie potrafię.
Po
drugie: pamięć.
Słuszne
słowa pana prezydenta Franka-Walter Steinmeiera, jednakże bardzo
przykre jest, że niewielu Niemców – zwłaszcza młodych ludzi –
zna prawdziwą historię, fakty dotyczące tego, co miało miejsce 80
lat temu. Ludzie ci nie wiedzą, jak wielką odpowiedzialność za te
najczarniejsze w ludzkości karty historii ponosi ich Ojczyzna.
Odpowiedzialność tą umniejsza się, a z książek historii
bezczelnie wypiera fakty.
Po
trzecie – i w końcu pan prezydent Frank-Walter Steinmeier:
Odnoszę
się do słów pana prezydenta pozytywnie. Jestem zadowolona, że
część z nich padło. Bardzo mnie też cieszy, że pan prezydent
Frank-Walter Steinmeier głośno powiedział, że II wojna światowa
była zbrodnią niemiecką, nie żadnych nazistów, czy hitlerowców!
Jestem pewna, że było mu to zrobić w Warszawie bardzo ciężko.
Mówiąc o przemówieniu powiem, że przyjmuję te słowa od pana
prezydenta. Sorry, ale nie wierzę, że z serca powiedziałaby to
samo p. kanclerz Angela Merkel.
Czy
żyjemy w trakcie III wojny światowej?
Tak,
jak napisałam powyżej tragizm II drugiej wojny światowej niczego
nas nie nauczył. Pozostaliśmy głusi i ślepi na jej lekcję. Mówię
to z naprawdę wielką przykrością.
Tu
też przypomnę dwa tragiczne krwawe wydarzenia z ostatniego
tygodnia.
W
dniu wczorajszym we Francji, na obrzeżach Lyonu, doszło do napaści.
Jedna osoba została zabita, osiem jest ciężko rannych – z czego
trzy w stanie krytycznym.
Ludzie
zebrani przy stacji metra zostali zaatakowani przez mężczyznę uzbrojonego w nóż kuchenny i rożen do pieczonego mięsa. Mordercę - bo inaczej osobnika nazwać nie można – udało się
zatrzymać, jednak żadnych szczegółów nie upubliczniono. Podano,
że na miejsce wysłano 50 strażaków.
Dziś
już wiadomo, że zabójcą jest urodzony w 1986 r. Afgańczykiem. To
33-letni Sultan Marmed Niazi ubiegający się o azyl we Francji. Nie
był do tej pory karany oraz znany policji i służbom wywiadowczym.
Według świadka atakując niewinne osoby odnosił się do religii i
krzyczał, że ludzie "nie czytają Koranu" oraz „dźgał
we wszystkich kierunkach”.
Tydzień
temu w sobotę – 25 sierpnia – kolejna niewinna krew została
natomiast przelana w Grecji. W tamtejszym obozie dla uchodźców na
wyspie Lesbos. 15-letni Afgańczyk ranił nożem trzech innych
nastoletnich imigrantów. Jeden z nich zmarł. Do dzisiaj nie
usłyszałam, jakie były przyczyny tego ataku.
Czy
czasy, w których przyszło nam obecnie żyć możemy nazwać czasami
wojny?
Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi.
zdj. Polskie Radio 24
Atak terrorystyczny w Strasburgu, 11.12.2019
Komentarze
Prześlij komentarz