Powiem
prawdę: jestem szczerze zainteresowana wydarzeniami we Włoszech, a
jak się za coś wezmę to łatwo nie odpuszczam, dlatego też mój
kolejny tekst o p. Matteo Salvinim.
Niestety
w naszych mediach o tym, co ma miejsce na Półwyspie Apenińskim
mówi się niewiele. Moim zdaniem sporo za mało niż powinno oraz
mam szerem zastrzeżeń, jak wszystko jest przedstawiane. Przede
wszystkim „króluje” chęć ukazania samego pana Salviniego jako
tego „złego” (delikatnie wszystko ujmując...). Oprócz
pomijania sporej ilości niewygodnych dla pewnych środowisk faktów,
braku ich wytłumaczenia przybliżając odbiorcom rzeczywisty obraz
sytuacji próbuje się wszystko przeinaczać byleby tylko zrzucić
zasłonę milczenia na pełne hipokryzji i obłudy „elity”
rządzących. Mówię m.in. o przyzwoleniu Brukseli na łamanie
podstawowych praw człowieka (w obronie, których tak podobno staje),
czyli wykorzystywanie ludzi do wzbogacania się mafii przemytniczych
i jeden tylko Bóg wie kogo jeszcze❗
Ale
nie o tym dzisiaj. Na ten temat, żeby szerzej go poruszyć,
przyjdzie czas.
Tak,
jak wspominałam na początku post poświęcę panu Salviniemu.
Powiem
szczerze o tym, co zaraz napiszę nigdy wcześniej nie myślałam. Do
minionego poniedziałku. Właśnie wtedy, w późnych wieczornych
godzinach, po raz pierwszy te – o zgrozo❗ - myśli przeszyły przez
moją głowę.
Niestety
nie są optymistycznymi. O części wspominałam wcześniej, więc
nie chce się powtarzać odsyłając równocześnie do poprzednich
wypowiedzi. Wiadomo jednak, że obecnie będzie trwał zmasowany atak
na najpopularniejszego włoskiego polityka i chęć zrobienia
wszystkiego, żeby zaufanie do niego społeczeństwa spadło do jak
najniższego poziomu, za wszelką cenę niedopuszczenie do
wcześniejszych, przedterminowych wyborów (i utraty stanowisk...).
Ale
jest coś jeszcze.
I niestety to „coś” jest o wiele cenniejsze
niż wszystko inne razem wzięte. Jak się zastanowić nikt – żaden
z komentatorów, nikt z Państwa Dziennikarzy nie zwrócił na to
uwagi.
Oczywiście
jestem normalną osobą i nikomu tego nie życzę, ale fakty niestety
są faktami. Po za tym nie ma się, co oszukiwać – powiedzmy
prawdę: żyjemy w bardzo, w niezmiernie parszywym świecie.
Pan
Salvini to polityk, który bądź, co bądź, ale jak to się mówi
wielu osobom „nadepnął na odcisk”. I wbrew pozorom i mediom nie
chodzi wyłącznie o sprawę nielegalnych imigrantów, którym jest
przeciwny. W walce z mafią również osiągał spore pozytywne
wyniki.
Mówiąc
o pierwszym z wymienionych problemie bądźmy szczerzy, przestańmy
oszukiwać zarówno siebie, jak też innych – to również mafia,
tylko przemycająca ludzi. Wykorzystująca ich naiwność, chęć
lepszego, łatwiejszego życia itd. Wielki biznes z potężnymi
pieniędzmi. Nie uwierzę, że nie są w niego "umaczani"
piastujący wysokie stanowiska. Być może te najwyższe❓ Nazwisk,
narodowości i "zajmujących foteli" uczestników tego
globalnego (inaczej nazwać nie można) nielegalnego, niemoralnego
przestępczego na niewobrażalną dla „normalnego” człowieka
skalę procederu nie potrafię wskazać personalnie, jednak jestem na
100 % pewna, że są i mają się w tym momencie całkiem nieźle.
Osoby te podają innym ręce, z uśmiechami zadowolenia na twarzy
perfidnie do kamer telewizyjnych wygłaszają piękne slogany o
humanitaryzmie, demokracji, prawach człowieka i pomocy
najbiedniejszym, gdy w tym czasie ich konta bankowe przyjmują
kolejne przelewy za umożliwienie przedostania się kogoś do „innego
świata”.
I
tu wróćmy do Matteo Salviniego.
Pan Salvini jest osobą otaczającą
się ludźmi, lubiący ludzi i do tego bardzo medialną. Nie ma ochroniarzy. Jak nie raz można
zobaczyć we włoskich mediach, czy w internecie wychodzi do ludzi,
spotyka się z nimi, podaje ręce, zadowolony rozmawia itd. Po prostu
nie boi się ludzi. Ja jednak na jego miejscu wolałabym uważać...
Napisałam to wyżej: wielu osobom „nadepnął na odcisk” +
wysokie poparcie społeczeństwa + chęć przedterminowych wyborów
(które na pewno by wygrał❗) i zapowiadane demonstracje... Do tego
poglądy konserwatywne i otwarcie przyznaje się, że jest
człowiekiem wierzącym. Wielu z „salonów politycznych Europy”
przeklina go. Niestety, ale to też może być w jego przypadku
potężny błąd... Pamiętajmy, że w grę wchodzi nie tylko wielka
polityka i władza, ale równie potężne (jak nie większe❗)
pieniądze. Nie chcę użyć tego pewnego słowa, ale czy przez
"przypadek" Pana Matteo Salviniego nie spotka jakiś
przykry wypadek❓❓❓ Oby tylko nie❗❗❗
Powtórzę:
z małymi wyjątkami świat polityki jest gorszy niż mafii, gdzie
występuje swoisty kodeks honorowy (przynajmniej oficjalnie).
Bezwzględny, mściwy, niewybaczający błędów i pełen hipokrytów.
Zwłaszcza, gdy w grę wchodzą potężna władza i takie same - jak
nie większe - pieniądze, a niejednego byliśmy już niestety
światkami...❗
Komentarze
Prześlij komentarz