Jak
obiecałam, tak słowa dotrzymuję – post o mojej ostatniej wycieczce 🧡💛💚💙.
24
czerwca kolejny raz odwiedziłam ukochany Kraków 👑. Po 2 tygodniach okazuje się,
że był to jeden z najcieplejszych dotychczasowych letnich dni. Oczywiście bardzo
się cieszę, gdyż, żeby jakiś turystyczny wyjazd udał się mi, musi dopisać
pogoda (a jak pisałam już kiedyś równa się ona u mnie słońcu i wysokiej
temperaturze🌞😎❗)❗
W Królewskim Mieście👑, a zarazem stolicy Małopolski, tradycyjnie odwiedziłam: Wawel, spacerowałam po Rynku Głównym, Sukiennicami, wstąpiłam do Kościoła Mariackiego, no i jako kobieta nie mogłam sobie również odmówić chwili w Galerii Krakowskiej, ale nie tylko, by poczuć lekkie orzeźwienie wybrałam się na kilkudziesięciominutowy rejs po Wiśle.
Tym razem było jednak coś jeszcze, miejsce „odkryte” dokładnie 2 dni wcześniej.
Jakie❓
Przeglądając
Internet w poszukiwaniu czegoś, co w Krakowie mnie jeszcze „ominęło” zauważyłam
Muzeum Farmacji, a do jego odwiedzin skusiły mnie fotografie. Powiem szczerze: „kusicielem”
był między innymi… nietoperz❗😮
Wiem,
że to ostatnie może zaskoczyć, jednak wszystko wyjaśni się na zamieszczonych
poniżej zdjęciach i w samym opinie muzeum. Mogę z całą pewnością powiedzieć
również jedno: poczułam się trochę, jakbym zwiedzała plan zdjęciowy „Herrego
Pottera”❗😉
Kilka
słów o Muzeum Farmacji Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego na ulicy
Floriańskiej (moim zdaniem najładniejszej w Krakowie❗😊) 25 – w Kamienicy Pod
Świętą Teklą.
Zwracam
uwagę, że sam budynek pochodzi z XV wieku (został wzniesiony na przełomie
XIV/XV), był kilkukrotnie przebudowywany, a niedawno został odnowiony. Można w
nim zobaczyć część zabytkowych elementów, na przykład: gotyckie sklepione
piwnice, renesansowe portale (ozdobne
architektoniczne obramienie drzwi wejściowych) oraz pochodzące z tego
samego okresu stropy belkowe – jeden z polichromią, odrestaurowany
dziewiętnastowieczny fresk przedstawiający stylizowany ogród.
Historia
muzeum sięga 1946 roku. Jego założycielem i pierwszym dyrektorem był radca
prawny, a zarazem dyrektor administracyjny krakowskiej Okręgowej Izby
Aptekarskiej doktor Stanisław Proń. W 12 salach na pięciu kondygnacjach
zgromadzono eksponaty ukazujące historię farmacji i techniki farmaceutycznej.
Trzeba zaznaczyć, że kamienica nie jest pierwotnym adresem placówki, gdyż do
końca lat 80. ubiegłego wieku, znajdowała się ona na ulicy Basztowej.
Co
dokładnie możemy zobaczyć w muzeum❓
Myślę, iż bardzo wiele interesujących rzeczy, ale mi chyba najbardziej przypadły do gustu wystawy położone najniżej i najwyżej stanowiące wierne odwzorowanie piwnic oraz strychu, ich wykorzystywanie w przeszłości.
Najniższe
miejsca ukazują, jak kiedyś przechowywano materiały wymagające specyficznych
warunków – wilgoci i ciemności. Mowa na przykład o wosku lub oliwie psujących
się tam, gdzie sucho, a zarazem słońce.
Ten
pierwszy aptekarze przez wieki wykorzystywali nie tylko do przygotowywania
maści i plastrów, ale był niezbędny do wyrobu podstawowego źródła światła jakim
były świece. My zobaczymy, także urządzenie do ich produkcji. W wielkich
beczkach natomiast stało wino służące do wykonywania leczniczych trunków.
Przepisy, jak je przygotować można przeczytać w pewnym podręczniku aptekarskim
z XVI wieku: „wino służące chorobie serdecznej”, „wino pożyteczne ludziom
zadumałym a flegmistym”, „wino przeciw zazięblinie”, „wino czasu morowego
bardzo pożyteczne”, „wino piołynkowe, zaziębionemu żołądkowi dobre, ale bowiem
wiatry rozpądza, które z flegmy darcie przynoszą”, „szafranne wino uweselające,
które odejmuje zadumienie”.
Strych to natomiast „królestwo” suszonych ziół.
Są: obciągnięte płótnem drewniane ramy służące
do ich suszenia, krajalnice do krojenia, różnej gęstości sita, prasy do
wyciskania soku, perkolatory (urządzenie służące
do otrzymywania wyciągu z jakiejś substancji dzięki przepuszczaniu przez nią
płynu) do przygotowywania wyciągów roślinnych, ludowe repozytoria z
szufladami na różne części leczniczych roślin, skrzynie, kosze mające drewniane
szyldy z nazwami znajdujących się w nich ziół oraz tak zwana kolekcja Mercka –
naukowo opracowany w XIX wieku zbiór leczniczych surowców roślinnych,
przechowywanych w specjalnych szklanych pojemnikach tak zwanych tubusach,
przeznaczone do celów dydaktycznych i wystawienniczych.
W muzeum zobaczymy też wystawę
przedmiotów związanych z dawniejszą pracą laboratoryjną, na przykład: miedziane
aparaty destylacyjne, retorty (szklane okrągłe narzędzie laboratoryjne z długą szyjką pełniącą funkcję chłodnicy
używane do destylacji), alembiki (szklane
lub metalowe naczynie - zbiornik zakończony szyjką, w której osadzano korek lub
specjalną głowicę z wychodzącą z niej zagiętą rurką), filtry, tygle (sprzęt laboratoryjny wyglądem zbliżony do kubka,
zwykle razem z pokrywką służący do wykonywania operacji na substancjach stałych
wymagających stosowania wysokiej temperatury), prasy różnych typów do
wyciskania soków i olejów, młynki oraz urządzenia do rozdzielania, topienia,
rozdrabniania i oczyszczania substancji leczniczych.
Ponadto: kolekcja moździerzy, dawne naczynia apteczne pochodzące z różnych okresów historii wykonane z drewna, cyny, szkła przeźroczystego i barwnego, fajansu, porcelany (na przykład: szklane naczynia klasztorne w tym w kształcie monstrancji na olejek z kwiatu muszkatowego i olejek cynamonowy, włoskie naczynia majolikowe (ceramika pokryta nieprzezroczystą polewą ołowiowo-cynową o bogatej kolorystyce), pochodzenia włoskiego, holenderskiego, hiszpańskiego i brytyjskiego), popiersie aptekarza, który jako pierwszy (w publikacji w 1839 roku) zauważył przydatność dla celów farmaceutycznych naczyń ze szkła brunatnego pana Teodora Torosiewicza (urodził się w 1789 w Stanisławowie, zmarł 2 marca 1876 we Lwowie polski farmaceuta i balneochemik.
Balneochemia to dział balneologii (mowa o jednej z
najstarszych dziedzin medycyny uzdrowiskowej zajmująca się badaniem właściwości
leczniczych wód podziemnych i borowin oraz zastosowaniem ich w lecznictwie,
zwłaszcza terapii chorób przewlekłych) zajmujący się określaniem składu i
właściwościach fizykochemicznych naturalnych surowców leczniczych, jak wody
uzdrowiskowe, gazy i peloidy (utwory geologiczne, które po rozdrobnieniu i
zmieszaniu z wodą są wykorzystywane do celów leczniczych w formie kąpieli lub
okładów). Dziedzina na silnie rozwijała się w XIX wieku.
Wspomniany pan Z Teodor Torosiewicz zbadał i określił skład wód leczniczych w niemal wszystkich miejscowościach uzdrowiskowych w Małopolsce), naczynia apteczne z kolekcji pana Mateusza Grabowskiego (polsko-brytyjski aptekarz, a zarazem mecenas sztuki, który po II wojnie światowej osiadł w Wielkiej Brytanii).
Jest
też część zachowanego wyposażenia sanockiej apteki, której właścicielem był pan
Stanisław Kawski (Stanisław-Kostka
Marian Hubert Kawski syn farmaceuty i aptekarza Mariana jako datę powstania apteki podał w 1760).
Zwiedzając
warto zwrócić uwagę na polskie innowacje. Mowa między innymi o opatentowanych
przez magistra farmacji Mariana Zahradnika (1848-1901)
odważnikach o wagach poniżej jednego grama – to ich kształt określa wagę (rok
1893). Ciekawostką jest, że zaprojektowany przez tego pana wynalazek przyjęły
nie tylko Austro-Węgierskiej, ale cała Europa, a po niewielkiej zmianie
funkcjonują po dziś dzień. Druga rzecz, to urządzenie elektryczne do
sterylizacji recept mające zapewnić farmaceucie ochronę przed znajdującymi się
na nich drobnoustrojami.
Co
mamy jeszcze❓
Możemy
przyjrzeć się meblom dawnych klasztornych aptek (style: Empire, neobarok,
neobarokowym, Biedermeier) – na przykład neobarokowa komoda na zioła, własne
godła aptek (np. godło Murzyn symbol średniowiecznej i renesansowej mody na
surowce lecznicze sprowadzane z dalekich egzotycznych krajów) oraz…: pancerz żółwia, zasuszony krokodyl, wąż,
miecz ryby piły, nietoperze.
Wszystkiemu towarzyszą wiszące na ścianach portrety pierwszych profesorów farmacji krakowskiej: Jan Szaster (1746-1793), Józef Sawiczewski (1762-1825), Florian Sawiczewski (1797-1876) seniorzy Gremium Aptekarzy.
Portrety i dyplomy polskich
farmaceutów nadane przez uniwersytety krajowe i zagraniczne (na przykład
pierwszy dyplom w świecie przyznamy kobiecie - magisterski siostry zakonnej
Konstancji Studzińskiej z apteki szpitala św. Łazarza w Krakowie nadany przez
Wydział Lekarski Uniwersytetu Jagiellońskiego w 1824 roku).
Polecam,
także zwrócić na następujące „ciekawostki” w postaci: porcji teriaku, w
oryginalnym siedemnastowiecznym opakowaniu (wieloskładnikowa
mikstura o konsystencji powideł, stosowana w dawnej medycynie, od starożytności
aż do XIX wieku włącznie, jako lek na wiele różnorakich dolegliwości oraz jako
wszechstronna odtrutka), bezoar (konkrement, czyli substancja odkładająca się w tkankach i narządach
organizmów żywych, w przewodzie pokarmowym niektórych zwierząt
przeżuwających, cenione przez wieki jako antidotum), róg jednorożca (ząb
narwala, gatunek ssaka z rodziny narwalowatych
żyjący w wodach strefy arktycznej, którego cechą charakterystyczną jest
pojedynczy) – po sproszkowaniu służący jako odtrutka, majolikowe
naczynia z napisem „Axungia hominis” („Tłuszcz ludzki”), „Mumia vera” („Mumia
prawdziwa”), naczynia: z napisem „Cantharides” (tzw. hiszpańskie muchy),
„Millepedes” („Stonogi”), „Blattae orientales” („Karaluchy”).
Na
uwagę zasługują również znajdujące się na klatce schodowej: rysunek wykonany
węglem autorstwa malarza i ilustratora pana Piotra Stachiewicza (1858, Nowosiółkach Gościnne na Podolu – 14 kwietnia
1938 w Krakowie) ukazujący grecką boginię zdrowia Hygieje oraz drzwi
witrażowe przedstawiające moździerz i rośliny lecznicze (naparstnica, tojad,
mak i wilcza jagoda).
Jako kobieta i miłośniczka pachnideł nie mogę nie wspomnieć: mamy okazuję zobaczyć naczynia właśnie na te rzeczy pochodzące z czasów starożytnego Rzymu. Najstarsze unguen-taria, czyli szklane i gliniane pojemniki na pachnidła, olejki, balsamy i tym podobne.
W
Muzeum Farmacji znajduje się również ekspozycja dotycząca trochę bliższej nam
historii. Mowa o II wojnie światowej – poświęcona panu Tadeuszowi Pankiewiczowi
polskiemu farmaceucie, absolwentowi Uniwersytetu
Jagiellońskiego, właścicielowi apteki „Pod Orłem” w Krakowie, jedynej
funkcjonującej w getcie krakowskim podczas niemieckiej okupacji. Za działalność na rzecz pomocy i ratowania Żydów
w tych jednych z najczarniejszych kart historii ludzkości 10 lutego 1983 roku został odznaczony medalem
„Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.
Na
koniec wspomnę (na studiach dziennikarskich uczono mnie, że o najistotniejszym pisze
się właśnie na początku lub na końcu): ekspozycja poświęcona wybitnemu Polakowi
– panu Ignacemu Łukasiewiczowi (1822-1882).
Dlaczego mówię, że ten człowiek jest tak znaczącą osobą❓ Ponieważ był nie tylko znamienitym farmaceutą (farmację studiował w Krakowie i Wiedniu), ale pionierem w zakresie destylacji ropy naftowej i wynalazcą lampy naftowej (1853 rok). Tutaj nasuwa się słowo: Bóbrka, ale o tej miejscowości napiszę w przyszłości. W krakowskim muzeum zobaczymy między innymi prototyp pierwszej lampy naftowej, domową apteczkę tego pana, sekretarzyk przy którym pan Łukasiewicz robił notatki i różne jego zapiski.
Tekst opracowany na podstawie informacji:
Kończąc
post o odwiedzinach byłej stolicy Polski nie mogę nie wspomnieć jeszcze o
jednym „przystanku”.
Zresztą
chyba jest to najbardziej odpowiednie słowo, ponieważ stanowiło chwilę
odprężenia i ulgi w ten naprawdę gorący dzień pomiędzy kolejnymi punktami, do
których miałam się udać.
Będąc po raz drugi na Rynku Głównym zamierzałam usiąść w jednej z kafejek, by ochłodzić się czymś zimnym. Mój wybór padł na restaurację Piano Rouge mieszczącą się w historycznym, XIII-wiecznym budynku. Ja usiadłam w jej ogródku, gdzie skusiłam się na lody. Ponieważ chciałam coś najodpowiedniejszego na tak wysoką temperaturę poprosiłam obsługującego mnie Pana o doradę, którą otrzymałam.
Jak
się okazało była strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Już pierwszy kęs sprawił,
że na mojej twarzy pojawił się najprawdziwszy uśmiech radości i błogiego
orzeźwienia🍨❗😊 Zresztą lody tak bardzo mi posmakowały, że zamówiłam ich kolejną
porcję, jednak tym razem chciałam spróbować innego smaku (również mi doradzonym,
tym razem przez Pana Mirka). Wiem już na pewno, że będąc następnym razem w
Krakowie Rynek Główny 46 będzie, także miejscem mojego przystanku❗❗👍
zdj. Anna Hudyka
Cracovia à molto bella.
OdpowiedzUsuńHi Olga! I agree with you! I love Krakow! In my opinion: Krakow, Venice, Salt Lake City, Lviv are the most beautiful cities in the world!
UsuńOlgo I wish you a nice day!
Boa tarde Anna. Desejo uma excelente quinta-feira com muita paz e saúde. Viagem maravilhosa.
UsuńHi Luiz! Yes, the trip to Krakow was great! I wish you a happy and joyful Friday!
Usuń