Pozwólcie, że jeszcze trochę
pociągnę temat książek. Tym razem nie chodzi jednak o literaturę młodzieżową,
bardziej: sensację, thiller i tajemnicę. Jeśli chodzi o mnie to musiałam jednak
znaleźć jeszcze to „coś”, co dodałam do listy. Od razu zaznaczę, że poniższe
słowa będą być może trochę skomplikowane, ale spróbuję zrobić to tak, żeby
można było łatwo zrozumieć :)
Zacznę od początku: książka nosi
tytuł „Wirus Judasza” a jej autorem jest piszący naprawdę ciekawe i wciągające
publikacje, które polecam miłośnikom wszelkim tajemnic i sekretów James Rollins.
W „Wirusie Judasza” jest
wszystko: szybka akcja w różnych częściach świata, walka dobra ze złem, archeologiczne
i medyczne tajemnice. Właśnie to ostatnie i krótki fragment, a raczej
fragmencik, który zacytuję poniżej sprawił, że się nad czymś bardzo poważnie zastanawiam.
FRAGMENT KSIĄŻKI:
Miejsce akcji: Angkor
„-
Czy to nie zastanawiające, że tylko znikoma część ludzkiego kodu genetycznego
jest aktywna i wykorzystujemy jedynie niewielki procent naszego mózgu? Nie
wydaje ci się to dziwne?
Gray
wzruszył ramionami.
-
Może.
-
A jeśli pismo anielskie pokazuje cały nasz potencjał, to, co jest w nas ukryte
i czeka na przebudzenie? Według Księgi Rodzaju Bóg stworzył nas na swój obraz i
podobieństwo. A jeżeli to podobieństwo jest ukryte w uśpionych obszarach mózgu,
zakodowane w anielskim piśmie naszego śmieciowego DNA i trzeba je dopiero
odnaleźć? Może napisy, które widzieliśmy na ścianach pod Bayon, były próbą
zrozumienia przez kogoś tego potencjału? Sam mówiłeś, że muszą być
niekompletne, że prawdopodobnie brakuje wielu fragmentów.
(…)
Aktywnych jest 3 % naszego genomu.
Aktywnych jest 3 % naszego genomu.
97 % to śmieci i do niczego niepotrzebne kody, ale jeżeli przepuścimy te śmieci przez program deszyfrujący, sprawdzający obecność języka, okazuje się, że one również zawierają w sobie język. Co by było, gdybyśmy potrafili ten język rozumieć?”
W tych właśnie słowach ja „odkryłam”
to „coś”, co mnie zaintrygowało.
Jak wiemy w Księdze Rodzaju jest
mowa o Raju i drzewie poznania Dobra i Zła. Zastanawiam się, czy tym „zakazanym
owocem” nie mogła być dokładna wiedza o naszym, ludzkim genomie? Jej zdobycie i
poznanie najwyższej prawdy - największych tajemnic ludzkiego organizmu, w tym
tego, kim naprawdę jesteśmy i skąd pochodzimy? Odczytanie prawdy nie mogło być
owym pierworodnym grzechem?
Komentarze
Prześlij komentarz