Luca Morisi - sprawa, której nie było, czyli zniszczyć człowieka, by...

...załatwić Salvini (i jak zwykle mój nos się nie mylił❗).

Luca Morisi sprawy z oskarżeniem o handel narkotykami ciąg dalszy. Tylko, że prawdziwiej jest napisać, iż mamy do czynienia z czymś, czego nie ma i nie powinno wcale być, gdyż zwyczajnie tego nie było, a (nawet) prokurator nie ma zamiaru wnosić oskarżenia.

Jak napisałam kilka dni temu oskarżenie w samej końcówce kampanii wyborczej stanowiło specjalnie przygotowany plan, by poprzez kłamliwy atak na szafa social mediów sekretarza LEGI senatora Salvini zdyskredytować zarówno polityka (sprawić, by najlepiej zniknął ze sceny politycznej już na zawsze) oraz partię. Zaszkodzić przed ubiegłotygodniowymi częściowymi wyborami samorządowymi. Zwłaszcza, że w następnych dniach doszło do zaatakowania kolejnej prawicowej partii – tym razem pani Giorgii Meloni Braci Włoch (o czym też pisałam).

Ale, co nowego dowiadujemy się dzisiaj w sprawie pana Luca Morisi

Czy zatem sprawa jest zamknięta❓ Nie, bo choć pan Morisi zmierza ku pewnemu wnioskowi o jej zamknięcie główna prokurator Werony Angela Barbaglio zapowiedziała, że nie chce, by sprawa upadła, padły słowa: "Prowadzimy śledztwo, aby zweryfikować ewentualny szantaż, któremu mógł ulec Luca Morisi."


A oto artykuł jednej z włoskich gazet (IlDubbio), który pozwoliłam sobie tutaj zamieścić: 


Guru Salviniego został oczyszczony z zarzutów. Wystarczająco dużo czasu, by zawstydzić Ligę przed głosowaniem... 

Errico Novi

8 październik 20221

Guru Salviniego oczyszczony z zarzutów. Wystarczająco dużo czasu, aby oczernić Ligę przed głosowaniem....

Z rozmów, które trafiły do śledztwa, jasno wynika, że były kierownik mediów społecznościowych Carroccio, Luca Morisi, nie podał chłopcom żadnego "narkotyku gwałtu". Nie ma żadnego przestępstwa, na pewno przeciwko niemu, a może nawet nie przeciwko rumuńskim chłopcom. Szkoda, że dowiedzieliśmy się o tym dopiero po przeliczeniu urn wyborczych. Ale gdyby dekret o domniemaniu niewinności już obowiązywał, czy ta masakra byłaby możliwa?

Więc żartowaliśmy. A raczej, że tak się stało. Gazety, które w przeddzień wyborów administracyjnych na pierwszych stronach zatrzasnęły potwora, a raczej "Bestię", żartowały. Luca Morisi, obecnie były guru Matteo Salvini, nie popełnił żadnego przestępstwa. Wynika to jasno z rozmów, które wczoraj obficie opublikował "Corriere", a dziś podjęła większość innych gazet.
Po prostu okazuje się, że eskorta, która przedstawiła się jako ofiara i stała się oskarżycielem menedżera mediów społecznościowych, skłamała: w oświadczeniach złożonych karabinierom i prokuratorom w Weronie opisała Morisiego jako dealera narkotyków, a także klienta szukającego seksu. W rzeczywistości to właśnie on, konwojent Aleksander, przyniósł "narkotyk gwałtu", kwas gamma-hydroksymasłowy (w skrócie Ghb). Z rozmów dostępnych obecnie na wszelkich nośnikach papierowych i internetowych wynika, że 21-latek rumuńskiego pochodzenia zaproponował Morisiowi 14 sierpnia ożywienie spotkania niesławną substancją.

Nie tylko. Jeden z najbardziej poprawnych dzienników w rekonstrukcji afery, La Stampa, zauważył: "Nie jest hazardem wierzyć, że hipoteza przestępstwa może zostać wygaśnięta i zdegradowana do sprawy administracyjnej, ponieważ dawka płynnego narkotyku znaleziona w samochodzie Petre R. (druga eskorta, n.d.T.) została znaleziona w samochodzie Morisiego. (druga eskorta, red.) jest zgodna ze skromną ilością do użytku osobistego". Nie ma więc nic, co mogłoby doprowadzić do procesu karnego i skazania. Na pewno nie dla Morisiego, który nie oferował nikomu żadnego "narkotyku gwałtu".

Oto prawda. Teraz, gdy omlet jest gotowy

Tyle tylko, że pojawia się tyle trafnych szczegółów, ale spójrzcie na nie, kiedy omlet jest już gotowy. To znaczy, kiedy urny wyborcze zostaną otwarte, zamknięte i policzone. Szkody są już nieodwracalne. Jest to ostatni niesamowity wyczyn medialnej sprawiedliwości: zniszczone życie i kariera Morisiego oraz pewna nieuzasadniona ruina polityczna jednej z głównych włoskich partii, Ligi, a w szczególności jej lidera Salviniego. Teraz okazuje się, że nie było ku temu powodu. Nie było żadnego przestępstwa. W samą porę, powiedzmy...

Tylko prawicowe gazety, np. La Verità, rzucają się na główne gazety, a w szczególności na Corriere della Sera. "Pogawędka, która uniewinnia Morisiego, pojawia się (w tajemnicy) zaraz po głosowaniu" - głosi Maurizio Belpietro. Byłoby pocieszające przeczytać w innych gazetach, a nie tylko w tych politycznie bliższych Lidze, uznanie niepowodzeń, jakie mogą wyniknąć z nielegalnego wykorzystania (bo przestępstwo istnieje, ale jest tylko to dokonane przez media, proszę zajrzeć do kodeksu karnego w art. 684) sprawozdawczości sądowej.

Wiele niejasnych aspektów w sprawozdaniach dotyczących Morisi

Ale nie o to chodzi. I może nawet nie chodzi o to, by kwestionować liczne nieprzekonujące aspekty tej historii. Na przykład, jeśli chodzi o prawdziwą przyczynę rozmowy telefonicznej, za pomocą której jeden z dwóch konwojentów, 14 sierpnia, miał ostrzec karabinierów z Werony: "Klient (Morisi, red.) nie chce zapłacić tego, co zostało uzgodnione", mówią kroniki sądowe. Nie zdarza się to często, aby konwojent prosił policję, aby ta wystąpiła w roli windykatora.

Chcielibyśmy również lepiej zrozumieć, skąd tak naprawdę pochodzą te wiadomości: ani moje biuro, ani karabinierzy nie byli zainteresowani ich podaniem, powiedziała prokurator z Werony Angela Barbaglio. Kto więc pomógł nie jednej, ale trzem lub czterem gazetom, w niedzielę 26 września, zdobyć tak szczegółowe informacje - nawet jeśli okazały się fałszywe, spójrzcie na to - na temat śledztwa w sprawie sprzedaży narkotyków, które prokuratura w Weronie wszczęła przeciwko byłemu guru Salviniego? Nie karabinierzy, nie sędziowie: kto zatem? Może Petre, w międzyczasie uciekł do Rumunii. To musiało tak być.

Szkoda, że dekret gwarancyjny nie wszedł już w życie.

Ale jedno jest pewne. Gdyby przepisy ustanowione w dekrecie o domniemaniu niewinności, który jest obecnie analizowany przez komisję sprawiedliwości w Montecitorio, już obowiązywały, przeciek napotkałby jeszcze kilka przeszkód. Bo, na dobre i na złe, wszyscy wiedzieli (od dziennikarzy po kreta), że krąg wokół źródła będzie dość ciasny.

Zgodnie z nieogłoszonymi jeszcze zasadami, prokuratorzy nie mogliby nic powiedzieć. Co najwyżej szef urzędu musiałby ocenić, zgodnie z art. 3 dekretu, czy może chodzić o przypadek "szczególnej wagi publicznej" lub czy "upublicznienie" było "bezwzględnie konieczne dla kontynuacji śledztwa" do tego stopnia, że w noc "sexefun" Morisiego należałoby zwołać konferencję prasową lub przynajmniej wydać oświadczenie.

Ale prokurator z Werony, dr Babaglio, w wywiadzie dla Corriere, mówi o śledztwie jako o błahej sprawie. Jest więc odwrotnie. Zgodnie z obowiązującym dekretem, prokuratorzy nie mogliby udzielać informacji w żadnej sprawie. Nie mogli tego zrobić również karabinierzy.

Ponadto, dekret Cartabii o domniemaniu niewinności nie przewiduje zaostrzenia sankcji za "samowolne publikowanie aktów" (art. 684 kodeksu karnego) i ujawnianie tajemnic. Być może sprawa Morisiego zachęci ich do tego, co sugeruje projekt ustawy już złożony przez Italia viva, zamiast przychylać się do żądań Ruchu 5 Gwiazd, który chciałby ograniczyć wpływ tego środka.

Bez przestępstwa (którego nie ma), Salvini nie mógłby być oczerniany.

I ostatnia rzecz: gdyby nie było hipotezy kryminalnej, która, jak wspomniano, wydaje się zniknąć zarówno w przypadku Morisiego, jak i eskorty, gazety nie mogłyby donieść o nocy seksu przeżytej przez prawą rękę Salviniego. Gdyby to zrobili, naruszyliby różne zasady kodeksu prywatności, a wraz z nimi Testo unico della deontologia dei giornalisti (Ujednolicony tekst dotyczący etyki dziennikarskiej). Potrzebna była zbrodnia, która by te artykuły objęła wygodnym parasolem sprawozdawczości sądowej.

Byłby to kolejny powód do zastanowienia się, jak to możliwe, że w gazetach hipoteza o zbrodni utrzymała się na tyle długo, by oczernić Ligę w wyborach. Ale krótko mówiąc, mamy obsesję na punkcie reformy gwarancyjnej i to by nam wystarczyło. Nawet nie chcemy zadawać sobie tego pytania.



Facebook Matteo Salvini


Komentarze

Skontaktuj się ze mną!

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Archiwizuj

Pokaż więcej

Słowa klucze

Pokaż więcej
Blogi