Niestety, dzisiejszy dzień przyniósł
przykrą wiadomość. Do wieczności i Aniołów odszedł jeden z największych,
najwybitniejszych polskich aktorów Pan Jan Nowicki 😥😥😥. Wielki artysta i
niekwestionowana gwiazda kina… Najprawdziwsza jego legenda❗ Do tego mądry, inteligentny
człowiek (cecha, niestety dzisiaj coraz rzadziej spotykana u ludzi). Bezkompromisowy
z niewiarygodnym wręcz dystansem do treści życiowych. Żadnego bałwochwalstwa❗❗❗ Mówił, co myślał – nie to, co rozmówca (zwłaszcza dziennikarz❗) chciałby
usłyszeć
Wspaniały człowiek, jeden jedyny w
swoim rodzaju. Tak, właśnie takim ludziom, jak Pan Nowicki przysługuje miano
gwiazdy❗
Świetny aktor nikogo nie udawał w
przeciwieństwie do obecnych – nie waham się użyć słowa pseudo aktorów lansujących
się na ściankach. On tego nie potrzebował. Nie potrzebował taniej, żenującej
reklamy i propagandy, gdyż był mistrzem w swoim aktorskim, artystycznym fachu.
Pan Jan Nowicki |
Panie Janie, niech Pan spoczywa w
pokoju! W tym lepszym świecie! Niech cieszy się Pan wiecznym życiem i ma
możliwość zaprezentowania swojego kunsztu aktorskiego i artystycznego w pełni!
Niech tę Niebiańską Scenę dzieli Pan z tymi największymi występując przed
Aniołami!
Jednym z filmów, w którym zagrał Pan Jan Nowicki były „Młode Wilki”, o których napisałam już kiedyś, sporo temu, jednak dzisiaj przytoczę część tych słów. Genialna w nim rola Pana Jana Nowickiego. Szczerze mówiąc nikogo innego nie wyobrażam sobie w roli najbogatszego szczecińskiego biznesmena Jerzego Chmielewskiego. Szczęście, że ten wybitny Aktor wyraził chęć zagrania w tym filmie, pierwszej tak naprawdę prawdziwej polskiej produkcji dla i o młodzieży lat 90-tych❗
„Spróbuj, choć raz
odsłonić twarz i spojrzeć prosto w słońce…”
„Młode wilki” były chyba tak naprawdę pierwszym prawdziwym polskim filmem dla młodzieży. Dla mojego i niewiele starszego pokolenia, opowiadającym historię tamtej epoki lat 90-tych. W krajobrazie młodej demokracji ukazani są prawdziwi młodzi ludzie chcący lepszego życia, niż mieli ich rodzice. Zostało przedstawione to w jak najbardziej realistyczny sposób.
W ”Młodych Wilkach” jest
wszystko: młodość, przyjaźń, którą można odnaleźć, miłość – w tym też i ta
pierwsza, sensacja, walka o wpływy, wielkie pieniądze, wielki biznes i równie
wielka polityka.
Nie waham się ani chwili powiedzieć, że
mówimy tutaj o dramacie. Tragiczna opowieść o grupie kilku szczecińskich
maturzystów, ludzi mających dopiero po niespełna dwadzieścia lat wkraczających
w dorosłe życie. Drzwi do świata powinny się dla nich dopiero otwierać.
Niestety, los bywa przewrotny i jak się okazuje, to początek końca, a owe wrota
życie właśnie się zamykają. Przynajmniej dla dużej części z nich…
Ci młodzi ludzie, tak, jak
wielu im w tym czasie podobnych, marzą o szybkich samochodach, łatwym i
bezproblemowym życiu. Chcą wszystko mieć od razu, zaraz. Ale czy można w pewnym
sensie im się dziwić? Chłopcy nie chcą czekać i nie w głowach jest im uczciwa,
legalna praca, w której długie lata musieliby pracować, żeby do czegoś dojść,
do tego, czego pragną... Należą do jednego z przemytniczych gangów pracując dla
miejscowych gangsterów. Są drapieżni i bezwzględni niczym tytułowe „Wilki”. Ale
mimo wszystko, czy naprawdę są źli, a jeśli tak to, aż do samego końca? Czy
przynajmniej niektórzy z paczki nie mają swoich ideałów i gdzieś tam są jednak
dobrymi i wrażliwymi ludźmi?
Jest i wspomniana miłość.
Uczucie wybuchające pomiędzy wzorowym uczniem, maturzystą Prymusem, a córką
najbogatszego szczecińskiego biznesmena. Ten pochodzący z biednej rodziny
chłopak, mieszkający z młodszym bratem i ledwie wiążącym koniec z końcem ojcem
na jednym ze szczecińskich blokowisk niemający pojęcia o prawdziwym życiu i
Cleo - córka skorumpowanego człowieka interesu Jerzego Chmielewskiego, w
którego rolę doskonale wcielił się jeden z najlepszych polskich aktorów Pan Jan
Nowicki.
Właśnie film ukazuje, także
świat skorumpowanych, bezwzględnych, cynicznych urzędników, celników oraz
biznesmenów, którzy też gotowi są na wszystko, aby zdobyć władzę, wpływy i
pieniądze. W końcu to również wspomniany przeze mnie najbogatszy człowiek w
Szczecinie. Historia zaczyna się radosną studniówkową zabawą, jej koniec
niestety jest diametralnie inny. Ten kontrast daje dużo do myślenia…
Tak naprawdę film Jarosława
Żamojdy stanowi brutalną prawdę o rzeczywistości lat 90-tych, a przede
wszystkim o młodzieży tamtej epoki, bo chyba tak właśnie możemy dziś
powiedzieć.
Produkcja opowiada fikcyjną
historię. Ale można zadać pytanie: czy do końca tak naprawdę jest ona
wymyśloną? Przypomnijmy sobie, sięgnijmy pamięcią wstecz albo zapytajmy rodziców
lub posurfujmy w Googlach o tym, co wtedy działo się w świecie tak zwanych
elit? Prawdą jest, że poruszony temat w bardzo wielu przypadkach ukazuje, także
życie nowego młodego pokolenia ludzi wkraczających dopiero w dorosłość, których
egzystencja w „nowym świecie” nie była łatwa. Pokolenie Cichego, Prymusa
granych przez Jarosława Jakimowicza i Piotra Szwedesa oraz ich rówieśników tak
naprawdę nie było przez nikogo przygotowane do życia w nowej epoce i
rzeczywistości nowej Polski.
Ci młodzi ludzie wybierając
życie gangsterów mogli pozwolić sobie na to wszystko, o czym ich rówieśnicy
mogli pomarzyć. Chcieli zarazem wieść życie podobne do wielu młodych ludzi z
Zachodu. Niestety za krok, który zrobili stając się nimi przyszło im zapłacić
cenę najwyższą…
„Młode Wilki” to film na
podstawie, którego jego reżyser Jarosław Żamojda postanowił w 1995 roku wydać
książkę pod tym samym tytułem. Stało się to mając na uwadze (i pod wpływem)
ogromny sukces produkcji. Śmiem twierdzić, że jego twórcy chyba nie do końca
wierzyli, iż stanie się on, aż takim hitem. Dla wielu filmem kultowym! Jarosław
Żamojda powiedział w jednym z wywiadów o pragnieniu przedstawienia polskiej
rzeczywistości, ale ja po obejrzeniu filmu i przeczytaniu książki odniosłam
troszkę inne wrażenie. Nie oceniam historii i wydarzeń, ale według mnie „Młode
Wilki” stanowią obraz dramatu, jaki spotkał wielu młodych ludzi po przemianach,
które nastąpiły w naszym kraju. Nie waham się również nazwać go swego rodzaju
manifestem pokolenia! Nasz tak naprawdę jeden z niewielu kultowych filmów.
Chyba nigdy przedtem, ani potem w polskiej kinematografii nie powstało coś
takiego.
Dlaczego uważam, że to dramat,
tragiczna historia i mimo, że jestem za tym, aby prawo było jednakowe dla
wszystkich i bezwzględnie egzekwowane? Dlatego, ponieważ mimo wszystko w pewnym
sensie chcę rozumieć tamtych młodych ludzi. Chcieli innego życia, lepszego i
łatwiejszego, niż stało się udziałem ich rodziców, żyć choć w części podobnie,
jak ich rówieśnicy na Zachodzie. Mając pieniądze mogli bez trudu sobie na to
pozwolić. Chcieli być wolni niczym te „Wolne ptaki” z tytułowej piosenki z
filmu, zresztą też hitu zespołu Varius Manx.
Do tej historii, jak chyba do żadnej innej pasują słowa napisane przez wybitnego brazylijskiego pisarza i poetę Paulo Coelho w powieści pod tytułem „Piąta góra”: „Ciesz się każdą chwilą, abyś potem nigdy nie żałował, że utraciłeś młodość”. Drugie „Carpe diem” – po polsku „Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie…” (słowa rzymskiego poety często określanego mianem największego łacińskiego liryka).
Tak, jak napisałam już wcześniej „Młode wielki” chyba niespodziewanie dla wszystkich, stały się, aż tak wielkim sukcesem. Powtórzę po raz kolejny: pierwszym tego typu filmem: dla i o młodych ludziach ówczesnej epoki. Dodatkowo rodzimej produkcji, który młodzież, aż tak przyciągnął do kin, że sale kinowe były pełne. Nie trzeba było nikogo namawiać! Młodzież oglądała, bo sama chciała, rozmawiała o nim, autentycznie przeżywała! Za tym większy sukces można uznać frekwencję w kinach, gdyż film naprawdę chciano zobaczyć, a nie „ciągnięto” nas ze szkół, jak w przypadku ekranizacji kolejnych lektur, zresztą nie raz beznadziejnych! Temat „przymusowych książek” pozostawię sobie na inną okazję powiem tylko, że wiele poruszonych w nich tematów można było znaleźć w innych utworach bardziej i w większym stopniu przemawiających do dzieci oraz młodego pokolenia. Wracając do „Młodych wilków” to przez lata mówiło się, i co jakiś czas temat powraca, o nakręceniu jego kontynuacji. Owszem z jednej strony fajnie by było, gdyby się udało. Ale zanim się to stanie trzeba sobie odpowiedzieć na kilka pytań, czy rzeczywiście warto?
Przede wszystkim musiałby powstać naprawdę dobry scenariusz potrafiący w mądry i realistyczny sposób wyjaśnić, jak osoby ginące w pierwszej części nadal żyją? Nie jest to tak naprawdę łatwa sprawa, a widz nie jest głupi i nie wolno mu wciskać przysłowiowego "kitu". Jasne, oczywiście można coś wymyślić, ale to nie jest film z gatunku fantasy czy s-f. Wszyscy widzieliśmy uśmierconych bohaterów, w tym Cichego zastrzelonego w głowę przez bandytę przebranego za policjanta.
Druga sprawa: czy widzowie poszliby do kin i powtórzył się sukces pierwszej części? Tu należy się zastanowić. Część osób może stwierdzić, że dla nich pierwszy film jest tym najważniejszym i chcą pamiętać właśnie o nim!
Otwarte pozostaje też pytanie, czy, gdyby fabuła "Młodych wilków" była inna to, czy wtedy również okazałaby się dzisiaj, w obecnej rzeczywistości, tak wielkim hitem?
Przeczytałam kiedyś, że w kolejnej części nie wystąpią aktorzy uśmierceni w pierwszej części, bo ma on przemawiać do pokolenia dzisiejszej młodzieży. Tylko, czy w takim razie film obejrzą ludzie, dla których właśnie pierwsza część była kultowa? I czy w ogóle wtedy będzie można powiedzieć, iż to kontynuacja? Jedno jest pewne: film, nawet mimo najszczerszych chęci jego potencjalnych twórców, byłby innym, niewiele mającym wspólnego z pierwowzorem.
Czy nie lepiej pozostać przy dwóch częściach „Młodych wilków” zapamiętując „jedynkę” jako wielki hit i sukces wszystkich?
Pamiętajmy też o jednym: nie sposób z góry założyć, że coś okaże się hitem, a ludzie ruszą do kin po wcześniejszej reklamie. Takiego sukcesu można być raczej pewnym jedynie wtedy, gdy ekranizowana jest książka sprzedana wcześniej w olbrzymim nakładzie. Dowodem na moje słowa są chociażby nakręcone przez Jarosława Żamojdę „Młode wilki 1/2”. Film powstały w 1997 roku na kanwie sukcesu ‘jedynki’ – jego prequel, ukazujący wcześniejsze losy bohaterów, nie odniósł pożądanego sukcesu. Co by nie mówić był raczej marnym. Jedyne, co z niego zapamiętałam to to, że główne role zagrali: Anna Mucha i śpiewający jako dziecko piosenkę pod tytułem „Zakazany owoc” Krzysztof Antkowiak. Inna sprawa ta piosenka to też część mojego dzieciństwa.
Czy na kolejną część „Wilków” bym poszła? Na pewno tak. Zrobiłabym to z ciekawości, jak dalsze losy tej historii napisali jej twórcy. Po za tym lubię też zadawać pytanie: „co by było, gdyby?”
Dla mnie „Młode Wilki” są na pewno kultowe, nostalgia, gdzieś tam w sercu uczucie ciepła oraz koncert Varius Manx w Tarnowie. Mówię jednak o pierwszej części. Plakaty i fotosy wisiały na ścianach mojego pokoju. Zbierałam z gazet wycinki, każdą – chociażby najmniejszą wzmiankę, chowając do specjalnej teczki. To również list do Jarka Jakimowicza z prośbą o zdjęcie z autografem, którego niestety nie dostałam.
Na „Młode wilki” pierwszy raz poszłam do kina z tatą, później nie raz oglądałam w telewizji i Internecie. Zawsze mam mieszane uczucia. Dlaczego? Chyba w dość dobry sposób wyjaśniłam tę kwestię wcześniej. Myślę, że tego typu filmy są najlepszym sposobem, by przemówić do młodzieży. Swoisty kontrast - wesołe zabawy bohaterów i ich smutny koniec… To naprawdę daje do myślenia.
Reżyser jak sam powiedział w jednym z wywiadów chciał przedstawić polską rzeczywistość w konwencji kina akcji. W tym oto krajobrazie młodej demokracji ukazani są prawdziwi młodzi ludzie chcący lepszego życia niż ich rodzice. Osiągnął swój cel ukazując życie z jakim mamy styczność na każdym kroku. Niestety w tej kwestii tak naprawdę nie zmieniło się nic pomimo, iż od nakręcenia filmu upłynęło ponad 20 lat.
https://www.miejscowkifilmowe.pl/2018/09/mode-wilki-1995.html |
Jan Novicki riposa in pace!
OdpowiedzUsuńThanks for your words Olga. Truly a great sadness. Mr. Jan Nowicki was an outstanding Artist!
Usuń